Zapraszamy Was do przeczytania krótkiej relacji z LubLarp Festiwalu, odbywającego się w dniach 12-14 grudnia, w której Ola dzieli się swoimi wrażeniami z grudniowego larpowego weekendu w Narnii.
Lublin w roku 2014 wyrwał się z larpowego marazmu i był miejscem cyklu szkoleń LubLarp, mających udowodnić, że „Lublin Lubi Larpy”. Na zakończenie, w dniach 12-14 grudnia odbył się LubLarp Festiwal – impreza, na której można było zagrać w pięć nagrodzonych w różnych konkursach gier.
Ja dotarłam do Domu Kultury Narnia w piątek wieczorem, kiedy gra „Creed of Ruin” trwała już w najlepsze. Jednak zamiast bezczynnie siedzieć na fotelu, od razu zostałam zwerbowana i wraz z innymi niegrającymi osobami „użyta” jako część scenografii (martwa pani ambasador, statuy). W ogóle poziom rekwizytów i przystosowania przestrzeni do gry zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Jednak gdy gra dobiegła końca było już na tyle późno, że nikt nie miał siły na dłuższe rozmowy.
Następny dzień zaczęliśmy od przyjemnych pogaduszek i gry w kalambury, podczas gdy część uczestników brała udział w psychodelicznym „Systemie”. Po południu odbyła się największa gra festiwalu – „Pewnego razu w Ombreville”. W nią już zagrałam i bawiłam się świetnie! Atmosfera małego miasteczka, którego mieszkańcy muszą zmierzyć się z trudnymi moralnymi wyborami została wspaniale oddana. A wieczorem ruszyliśmy larpowym gronem w Lublin i (po chwili miotania się po starym mieście) znaleźliśmy przyjazną knajpkę, w której przegadaliśmy cały wieczór.
Niedzielę zaczęłam od zagrania w „Stypę” – zwycięską grę pierwszej edycji Larpów Najwyższych Lotów. Mimo, że organizatorzy zatroszczyli się o rekwizyty (przede wszystkim zjedliśmy słynny już rosół), ta gra zrobiła na mnie dużo mniejsze wrażenie. Być może dlatego, że żaden z twórców gry ostatecznie nie dojechał do Lublina by ją poprowadzić. Po wspólnym obiedzie, w dwóch salach jednocześnie zaczęło się „Wszystko dla N.”. W międzyczasie narodził się spontaniczny punkt programu – dla pozostałych uczestników Dominik Dembiński poprowadził grę „All My Loving”.
Tym scenariuszem zakończył się dla mnie LubLarp Festiwal. Po raz pierwszy uczestniczyłam w imprezie tego typu – niewielkiej, nastawionej na intensywne larpowanie. Jedyną wadą, którą potrafię wskazać było niezarezerwowanie lokalu na sobotni wieczór, co zmusiło nas do długiego spaceru po zimnym Lublinie. Poza tym wszystko zagrało – festiwal przyciągnął wielu nowych graczy, którzy w trakcie jego trwania zagrali swojego pierwszego larpa, dał możliwość uczestniczenia w znanych, dobrych grach, o których wcześniej słyszałam, ale nie miałam okazji w nie zagrać. Ponadto dom kultury „Narnia” to idealne miejsce na takie inicjatywy – między grami mogliśmy zintegrować się przy herbacie w ciepłej domowej atmosferze. Zdecydowanie będę uczestniczyć w kolejnych edycjach! Oby więcej takich miłych, a jednocześnie larpowo aktywnych weekendów!
Ola Kiebasz