– Lublin Lubi Larpy

„Panowie i Damy” okiem Shonsa

Pierwsza edycja larpa „Panowie i Damy” autorstwa Katarzyny Ochman-Jasińskiej oraz Pawła Jasińskiego odbyła się w marcu 2017 w Warszawie. Krótko po grze, na prośbę Informatora Konwentowego, odpowiedziałem na kilka pytań o przygotowania i rozgrywkę. Z różnych powodów tekst nigdy nie został opublikowany, a że właśnie odnalazłem dokument na dysku, postanowiłem zamieścić go na LubLarpowym blogu. Mam nadzieję, że będzie ciekawą lekturą. Poza tym, wiecie… ploteczki głoszą, że w tym roku można spodziewać się drugiej edycji! Może poniższy tekst pomoże niektórym z Was w podjęciu decyzji o udziale w grze.

fot. Marcin Bronowski
Co Cię zainteresowało w tym akurat larpie, że zdecydowałeś się w nim uczestniczyć?

Często powtarzanym w środowisku larpowym hasłem jest, że robimy larpy, w które sami chcielibyśmy zagrać. Współtworzyłem wcześniej dwa larpowe bale, a dzięki „Panom i Damom” w końcu miałem okazję wziąć w jakimś udział. Bardzo zachęcające były dla mnie rozwiązania zaproponowane w dokumencie projektowym. Wydawały mi się znajome i podobne do tych używanych w grach, na których się wychowałem, czyli larpach spod znaku lubelskiej szkoły larpowania oraz Grimuar style. Organizatorzy zaproponowali również kilka koncepcji, które rozważaliśmy na etapie projektowania „Balu Marionetek”, ale ostatecznie zostały przez nas odrzucone, np. muzyka na żywo lub karneciki na tańce. Interesująca była dla mnie możliwość zobaczenia, czy się sprawdzą. Podsumowując, równie mocno, co na dobrej zabawie, zależało mi na obserwacji, jak do tematu larpowego balu podejdą inni twórcy.

I czy to coś nie zawiodło na samym larpie, tzn. nie zawiodło oczekiwań?

Zdecydowanie nie. Jestem bardzo zadowolony, że wziąłem w nim udział. Gra była moim zdaniem odświeżająca dla formuły larpowego balu i solidnie przeprowadzona, chociaż nie nazwałbym jej przełomową. Kilka rozwiązań, szczególnie mechanika tytułów, bardzo mi się podobało, ale sądzę, że wymagają dopracowania, a sam larp był dla nich chyba w sporym stopniu pierwszym poważnym testem. Nie mogę powiedzieć, żeby gra mnie zawiodła, ale w kilku elementach trochę mnie zaskoczyła.

Pierwsza rzecz to karta postaci. Po bardzo rozbudowanej zajawce (moja liczyła blisko 3000 znaków!), dającej sporo informacji do gry, spodziewałem się karty, która potwierdzi i rozwinie te możliwości. Karta postaci była właściwie „tylko” powtórzeniem otrzymanej zajawki i raczej nie dostarczyła mi „nowych” informacji, które uznałbym za tak pożyteczne. Myślę, że to wrażenie jest spowodowane bardzo rozbudowaną formą zajawki, która rozbudziła moje oczekiwania.

fot. Marcin Bronowski

Drugą zaskakującą rzeczą był styl gry. Dokument projektowy nie określał wprost, czy gra będzie gamistyczna, narratywistyczna czy symulacjonistyczna (Teoria GNS). Jak pokazały dyskusje po larpie, różni gracze spodziewali się po grze czegoś innego. Osobiście, o ile spodziewałem się mocnych elementów symulacyjnych, to liczyłem na nieco więcej narracji i budowania historii. Tymczasem gra była w moim odczuciu bardzo gamistyczna i w dużym stopniu oparta na konkretnych celach postaci. Ten styl wspierała mechanika tytułów, chociaż nie wiem, czy było zamierzeniem autorów, żeby działo się to w aż tak dużym stopniu.

Dwie powyższe kwestie, to rzeczy, które mnie zaskoczyły, ale nie zawiodły. Co więcej, ciekawie było je zobaczyć i zagrać. Nie wiem, czy gdyby ktoś powiedział mi wcześniej, że dostanę oszczędną kartę postaci i mocno gamistycznego larpa, to zdecydowałbym się na udział. Wydaje się jednak, że byli gracze, których wspomniane elementy zaskoczyły negatywnie. Myślę, że rozwiązaniem dla kolejnych edycji gry jest przemyślenie i zakomunikowanie wprost tych elementów, które były zaskakujące dla dużej liczby graczy.

Co sprawiło Ci najwięcej trudności przed i na samym larpie?

Nie wiem, czy nazwałbym to trudnościami, ale wydaje mi się, że w bardziej sprzyjających warunkach, mógłbym się lepiej przygotować do gry. Kartę postaci, która była dosyć oszczędna i nie opisywała bardzo dokładnie motywacji i relacji postaci, dostałem na kilka dni przed larpem. Informacje w niej zawarte były dla mnie raczej podstawą do zbudowania postaci niż kompletną postacią. Bardziej był to dla mnie zarys motywacji i relacji, na którym można było kreować bohatera i jego historię. Myślę, że mając więcej czasu oraz może jakieś dodatkowe narzędzie lub dedykowane temu warsztaty, można było „wycisnąć” z postaci więcej. Wydaje mi się jednak, że ten problem zniknie przy kolejnych edycjach gry, ponieważ karty są już gotowe.

Jak oceniasz kontakt z orgami przed i na samym larpie?

Solidnie i bez żadnych problemów. Jeżeli pojawiały się jakiekolwiek niejasności lub opóźnienia, to były szybko i szczerze wyjaśniane i komunikowane. Tak trzymać!

Jak oceniasz samą organizację larpa przed i w trakcie?

Ogólnie oceniam larpa dobrze. O części „w trakcie larpa” powiedziałbym nawet, że bardzo dobrze. Wydaje mi się, że gra przebiegała sprawnie i nie odczułem, żeby cokolwiek szło niezgodnie z zamiarami prowadzących. Nieco lepiej można chyba zaplanować i kontrolować czas przed larpem, a szczególnie warsztaty tańca (z braku czasu w trakcie zapadła decyzja o rezygnacji z nauki i odgrywania menueta) oraz czas na zdjęcia portretowe i ich organizacja. Szczerze też przyznam, że bardzo podobne wnioski mieliśmy po obydwu „Balach marionetek”, gdzie krótki czas również utrudnia sprawne przeprowadzenie warsztatów i zdjęć. Pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy znajdziemy kiedyś odpowiednie rozwiązania.

fot. Marcin Bronowski
Jak się bawiłeś i ile z tej zabawy zapewnił Ci larp, a ile sam sobie „nakręciłeś”?

Bawiłem się bardzo dobrze. W pierwszej chwili miałem ochotę napisać, że sam sobie „nakręciłem” grę, ale jednak zrobiłem to z użyciem narzędzi, które zapewnił mi larp. Uważam, że miałem bardzo właściwie dopasowaną postać i to pozwoliło mi dobrze się bawić na grze. ”Panowie i Damy” wydają mi się jednak być larpem, na którym należy „szukać” gry zarówno dla siebie, jak i dla innych graczy. Nawet dokument projektowy zachęcał i sugerował, co można zrobić, widząc gracza (postać), który wydaje się znudzony i nie wie, co z tym zrobić. Myślę, że był to larp, na którym aktywne „szukanie gry” było rozwiązaniem dużo lepszym, niż czekanie aż „gra przyjdzie do nas sama”. Zapewne nie dla wszystkich jest to preferowane rozwiązanie. Dla mnie było to jasne i nie miałem z tym problemu.

Jakie różnice w konstrukcji larpa-balu widzisz pomiędzy „Balem Marionetek” oraz „Panami i Damami”; czy są jakieś rozwiązania, które wprowadziłbyś do swojego larpa z PiD albo zaproponował twórcom PiD zaimplementowanie z BM?

Różnic jest z pewnością dużo i nie wiem, czy jest sens omawiać je wszystkie. Tak, obie gry to larpowe bale, ale skupiają się na różnych aspektach i chyba nie aspirują do naśladowania siebie nawzajem. Wydaje mi się, że „Panowie i Damy” to gra, która dużo mocniej skupia się na balu samym w sobie, oddaniu jego klimatu i konwencji. Ważne są elementy takie jak etykieta, konwenanse, hierarchia, tańce, muzyka na żywo itp. Tymczasem „Bal marionetek” to gra, w której bal jest tłem dla wielu złożonych historii i wątków, które nie są bezpośrednio związane z właściwym balem. Na pierwszym planie są u nas rodzinne sagi, mroczne tajemnice, sekrety i romanse, które podczas balu mogą osiągnąć swoje apogeum. Wydaje mi się, że na obu larpach były osoby, które lepiej mogą bawić się na tym drugim, a larpowa scena ma miejsce na oba.