Opowieści towarzyszą ludziom od zarania dziejów. Pełnią najróżniejsze funkcje, od przekazywania wiedzy i informacji, przez zachwalanie towarów czy własnych zalet, do dostarczania rozrywki. Z larpowej perspektywy szczególnie istotny wydaje się ten ostatni aspekt. Oczywiście ogrom opowieści w czasach obecnych to dla nas formy takie jak książka, film czy serial, ale funkcję tę z powodzeniem mogą spełniać również larpy.
Z pewnością trudno byłoby jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: co jest lepsze – larp czy serial. To po prostu inne media, które czasem dostarczają nam podobnych wrażeń. Robią to jednak na zdecydowanie różne sposoby. O ile trudno byłoby porównać wszystkie aspekty larpa i serialu, to chciałbym skupić się na kilku, które sprawiają, że w 99% wypadków wybieram larpa jako lepszą (moim zdaniem) rozrywkę.
Co lubię w opowieściach?
Jeżeli mówimy o poznawaniu interesującej opowieści, to szybko na myśl przychodzą takie hasła jak: ciekawa historia, zaskakująca fabuła, pełnokrwisty bohater. Szczególnie ten ostatni jest dla mnie interesujący w opowieściach. W książce, filmie czy serialu to bohater (lub bohaterka!) jest elementem, który pozwala nam śledzić historię, tworzy pryzmat, przez który ją poznajemy, oraz nierzadko staje się postacią, której kibicujemy lub nawet się z nią utożsamiamy.
Opowieści mają wielu bohaterów. Czasem interesują nas przede wszystkim Ci główni, ale bardzo często to Ci dalszoplanowi nadają sens historiom, które dostarczają nam rozrywki. Sprawiają, że chcemy poznać dalsze losy postaci. Wiedzieć, jak rozwinie się fabuła i co stanie się dalej.
Ten smutny moment, kiedy chcę przestać oglądać serial…
Mało przyjemnym momentem eksplorowania opowieści, szczególnie takiej, do której jesteśmy przywiązani (bo to np. siódmy sezon Gry o Tron), jest chwila, kiedy przestajemy rozumieć motywy kierujące bohaterami. Tak jak często zdarza mi się kibicować poszczególnym postaciom, nawet wyobrażać sobie siebie w ich rolach, tak bywają momenty, że mam ochotę walić głową w ścianę. OK, czasem pewnie właśnie taki jest cel. Myślimy wtedy albo wręcz krzyczymy do ekranu: „Nie idź do tej jaskini! To niebezpieczne!”, ale podświadomie chcemy, żeby bohater zrobił właśnie to. Zresztą, często właśnie te „złe” wybory służą historii i budują napięcie. Gorzej, kiedy nie są „złe”, a głupie i nielogiczne…
Powody mogą być różne: zmiana scenarzysty, przykaz producenta, w założeniu wielka i artystyczna, ale w praktyce nieudana wizja reżysera. Tak naprawdę to mało ważne. Fakty są takie, że moje zainteresowanie opowieścią pikuje do ziemi, kiedy przestaję rozumieć, gdzie się podziała motywacja i logika bohatera, którego losy śledziłem z zapartym tchem przez sześć sezonów serialu. Najgorzej.
Bohater larpowy bohaterem na lepsze czasy
To co sprawia, że obecnie wybór między larpem a serialem jest dla mnie prosty, to fakt, że bohater larpowy nie sprawi mi takiego zawodu. Można powiedzieć, że porównywanie tego ma mały sens, ale nie zgodzę się. Jeżeli jestem w stanie, i robiłem to nie raz, porównać bohaterów z książek i filmów (którego Gandalfa wolicie?), to dlaczego nie porównać postaci larpowej z serialową? Wynik starcia jest moim zdaniem bezlitosny.
Larp pozwala mi na zupełnie inne zbliżenie się do bohatera. Nie jest to opowieść, którą śledzę z zewnątrz, jak film czy książka. Tutaj jestem w samym środku, nie tylko historii, ale również głowy bohatera. Odgrywając go i decydując co, się z nim stanie oraz jakie podejmie decyzje, (czasem mimowolnie) zaczynam rozumieć jego motywacje i cele. Znam go dużo lepiej i zżywam się z nim dużo bardziej, a przez to moja sympatia do niego jest dużo większa. Jaki serial mi to da?
Larp lepszy niż serial, ale problemy też się zdarzają
Nie każdy larp oferuje mi podobny sposób kierowania bohaterem. Raz jest bardziej immersyjnie, a innym razem raczej steruję losami postaci, ale zawsze myślę o jej zachowaniu dużo więcej niż bohatera serialu.
Zdarza się, że kieruję moim bohaterem zupełnie przeciwnie do jego pobudek. Dlaczego? Na przekór, dla zwiększenia dramatyzmu i zaskoczenia, a może porwała mnie immersja i w momencie podejmowania akcji nie myślę logicznie? Bywa różnie, ale decyzja jest moja. Jest mi też dużo łatwiej zaakceptować poczynania takiego bohatera, a czasami znaleźć logiczne wytłumaczenie nawet najdziwniejszych zachowań. Rozumiemy się tak dobrze, że wybaczę mu wszystko!
Czasem ja i mój bohater mamy ciężkie początki… Nie rozumiem, o co mu chodzi i nie wiem, co z nim zrobić. Na szczęście mam pole do reakcji i naprawy tego stanu. Mogę dmuchać na zimne i skonsultować się z osobą, która stworzyła tego bohatera. Bardzo często okazuje się, że przynosi to dobry efekt, a ja dodatkowo utwierdzam się w przekonaniu, że mam wpływ na opowieść!
Nawet jeżeli z jakiegoś powodu cała gra mi się nie podoba, uważam ją za źle zaprojektowaną, albo nudną, to w jej trakcie wszystko jest w moich rękach. No dobra, prawie zawsze, bo mogą się zdarzyć gry, w których pojawi się fate play lub moderacja od Mistrza Gry. Jednak nawet w tych wypadkach nie jest to moim zdaniem porównywalne z odczuciami oglądania serialu, w którym mój ulubiony bohater okazuje się postacią pozbawioną logicznego ciągu działania.
Larp > Serial
Wybór jest dla mnie oczywisty. Mając do wyboru dobrego larpa i dobry serial, zawsze wybieram to pierwsze. To tam mogę poznać bohatera, z którym zżyję się dużo bardziej, oraz opowieści, które zostaną ze mną na dłużej. Zrozumiem je dużo bardziej i jestem przekonany, że będę się bawił lepiej. Co ciekawsze, wydaje mi się, że nawet mając do wyboru średniego larpa i dobry serial, nie zawsze zmienię swój wybór. Nawet jeżeli jest ryzyko na nieciekawą opowieść, to wciąż mogę w niej osiągnąć więcej. Nawet oceniając grę źle, mogę poznać interesującego bohatera, z którym przeżyję świetną przygodę, która na długo zostanie w mojej pamięci!