– Lublin Lubi Larpy

Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia okiem Shonsa

„Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia” to osadzony w realiach Polski lat 30. larp obyczajowy z kryminałem w tle. Za organizację odpowiada Fundacja Creatio Ex Nihilo oraz Stowarzyszenie Topory, a autorkami są Adrianna Adamska-Ososińska, Katarzyna Karpińska i Karolina Kosak. W grę zagrałem w lipcu 2024 roku, ale w przeszłości odbyły się już jej dwie edycje. Pierwotnie nie wchodziły jednak w część cyklu gier o komisarzu Bastianie S.Ebelingu wzorowanym na literackiej postaci Herkulesa Poirota. W tej roli (NPC) wystąpił Łukasz Ososiński. Scenariusz gry zainspirowano powieściami Agathy Christie „Morderstwo w Orient Expressie” oraz „Śmierć na Nilu”. W przeszłości wyróżnikiem gry była lokacja — krakowski tramwaj, który przez większość gry przemierzał ulice miasta. W tym roku larp został zorganizowany w zabytkowym składzie wagonów dostępnym w warszawskiej Stacji Muzeum.

Gra posiada silny motyw kryminalny, a lipcowa edycja nie była ostatnią — to sprawia, że osobom planującym rozegranie „Śmierci w drodze do Wiednia” polecam uważać na spoilery i wszelkie informacje, które mogą zdradzać fabułę larpa. Nie opisuję ich szczegółowo w tym tekście, ale też przez to mogę być oszczędny w omawianiu niektórych fragmentów gry. Chciałbym natomiast podzielić kilkoma spostrzeżeniami i przemyśleniami, co do elementów, które szczególnie zwróciły moją uwagę. Mam nadzieję, że będą wartościowym feedbackiem dla twórczyń, ciekawym spojrzeniem dla osób projektujących larpy, oraz wartościowym tekstem dla wszystkich, którzy chcą zagrać w „Śmierć w drodze do Wiednia” lub inne larpy z cyklu o Ebelingu — do czego już we wstępie gorąco zachęcam!

larp Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia, fot. Wehikuł Kasi, organizacja: Creatio ex Nihilo & Stowarzyszenie Topory

Co podobało mi się najbardziej?

Jestem fanem kryminałów — książek, filmów, gier, różnych tekstów kultury. Co za tym idzie — również kryminalnych larpów. Klasycznym „problemem” w przypadku tych ostatnich jest ograniczona liczba detektywów, w których mogą wcielić się osoby grające. W końcu to te postaci grają zazwyczaj pierwsze skrzypce w filmach i powieściach. To z nimi się utożsamiamy i nie dziwne, że te role często przychodzą na myśl pierwsze, kiedy rozmawiamy o larpach kryminalnych. Na całe szczęście „Śmierć w drodze do Wiednia” jest nie tylko (a może nawet: nie przede wszystkim) historią kryminalną, ale grą obyczajową. Moim zdaniem między tymi konwencjami została zachowana równowaga stanowiąca ten element gry, który podobał mi się najbardziej.

Z jednej strony ten obyczajowy charakter larpa poszerzał opcje i rodzaje wątków ponad te najbardziej typowe dla kryminałów, co jest dobre samo w sobie dla rozwoju fabuły. Z drugiej, miałem poczucie, że mogę swobodnie kontrolować i reżyserować własną grę — wybierając, czy w danym momencie bardziej angażujące będzie dla mnie granie wątków kryminalnych czy obyczajowych. Warto też zauważyć, że od początku gry wszyscy wiedzą, że zagadka morderstwa zostanie rozwiązana. Tak jak ma to miejsce w powieściach Agathy Christie, gdzie koniec końców Herkules Poirot potrafi przejrzeć każdą z podejrzanych osób i rozwiązać każdą zagadkę, tak już w dokumencie projektowym „Śmierci w drodze do Wiednia” możemy przeczytać, że w ostatniej scenie Bastian S.Ebeling rozwiąże sprawę morderstwa.

Od początku, na poziomie gracza, dobrze wiemy, dokąd zmierzamy i jak (mniej więcej) się to skończy. Dzięki temu możemy używać wątków związanych z kryminałem do ciekawszego kreowania gry obyczajowej oraz eksplorowania wątków związanych z kulturą i historią okresu, w którym dzieje się akcja. Ta bardzo duża elastyczność jest moim zdaniem wielką zaletą gry. Chociaż w pewien sposób „odbiera” grającym możliwość porażki w prowadzeniu śledztwa czy uniknięcia konsekwencji swoich czynów, to z drugiej strony zdejmuje presję z osób grających. Wszyscy wiemy, że Ebeling odniesie sukces, więc można skupić na fajnym odgrywaniu: czy to śledztwa czy ukrywania własnych intencji i czynów. Ten zabieg bardzo mi się spodobał i sprawił, że chociaż nie nazwałbym „Śmierci w drodze do Wiednia” grą czysto kryminalną, to był to jednocześnie jeden z najciekawszych dla mnie larpów z tym motywem!

larp Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia, fot. Wehikuł Kasi, organizacja: Creatio ex Nihilo & Stowarzyszenie Topory

Co było wyjątkowe?

Kiedy uczyłem się projektowania i tworzenia larpów, poznałem wiele „podstawowych” zasad, wskazówek i rad, którymi dzielili się inni twórcy i twórczynie. Często były one komentowane zdaniem: naucz się stosowania tych zasad… a potem zacznij je łamać! To właśnie złamanie takiej niepisanej „zasady” jest moim zdaniem wyjątkową cechą „Śmierci w drodze do Wiednia”.

Każda gra jest tworzona dla grających i jeżeli są w niej ważne (główne?) postaci, wybory i zadania, to najfajniej jest oddać je w ręce uczestników i uczestniczek. W końcu te osoby chcą się bawić i kreować historię, a nie tylko obserwować interaktywny spektakl tworzony przez zespół organizatorów. Uczynienie z Ebelinga — tytułowej postaci larpa — postaci niezależnej, niedostępnej do odgrywania przez uczestników i uczestniczki, może zapalać w pierwszej chwili lampki ostrzegawcze. Na całe szczęście — ten „alarm w głowie” odwołałem już po kilkunastu minutach larpa.

Postać Bastiana S.Ebelinga to świetny przykład sprytnej i aktywnej reżyserii larpa z drugiego planu. Chociaż cały czas toczy się śledztwo, przesłuchania i wyciąganie pewnych niewygodnych faktów na światło dzienne, to trudno szukać komisarza na w świetle jupiterów.. Poza rozpoczęciem gry — kiedy podejmuje się on prowadzenia śledztwa, oraz końcem — kiedy przedstawia nam rozwiązanie — pozostaje wycofany, nawet „schowany” w jednym z przedziałów pociągu, gdzie prowadzi kolejne rozmowy. Tym samym nie odbiera spotlightu ani uwagi innym postaciom. Oczywiście, może być tematem ich rozmów, sprzeczek, knowań, ale jego rola dla designu gry jest czysto służebna.

Rola Ebelinga wymaga naprawdę dużo pracy. Oczywiście w świecie gry mamy śledztwo, ale z perspektywy prowadzenia gry ma moim zdaniem miejsce wiele innych działań. Kogo i kiedy wezwać na przesłuchanie? O co zapytać? Co zasugerować? Jakimi poszlakami i odkryciami się podzielić? To mnóstwo decyzji, które musi podjąć NPC w porozumieniu z reżyserkami larpa. Decyzje te mogą mieć ogromny wpływ na dynamikę gry, przez co wymagają sporo uwagi. Jednak jest to też chyba prawie niezawodny sposób na moderowanie treści, upewnienie się, że wszystkie ważne tajemnice wypłyną na światło dzienne, możliwość pomocy postaciom, których gra (z różnych względów) nie układa się dobrze. Ten NPC-Ebeling może być przecież wysłany do osoby, która gorzej się bawi, użyty do wyciągnięcia wątków, które z jakichś względów nie ruszyły, a nawet sprowokowania lub uspokojenia wybranych postaci, jeżeli może być to korzystne dla reżyserii gry.

Wpisuje się to również świetnie w charakterystykę postaci Herkulesa Poirota, na którym wzorowany jest Ebeling. Czuć tu dobrą robotę: zarówno w designie gry, aktywnej reżyserii i w końcu w odgrywaniu roli przez Łukasza Ososińskiego. Jak dla mnie to świetny i unikalny przykład designu gry kryminalnej oraz tego, jak złamanie jednego z podstawowych larpowych prawideł może skutkować oryginalnymi i użytecznymi rozwiązaniami.

larp Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia, fot. Wehikuł Kasi, organizacja: Creatio ex Nihilo & Stowarzyszenie Topory

Co można poprawić?

Jak można się zorientować po powyższych akapitach, gra bardzo mi się podobała. Wcale nie było mi łatwo wskazać elementy, które potrzebują poprawek. Natomiast po chwili zastanowienia chciałbym napisać o dwóch rzeczach, które wymagały ode mnie pewnych drobnych zabiegów lub zmiany myślenia.

Po pierwsze, karty postaci. „Śmierć w drodze do Wiednia” to z jednej strony trzecia edycja gry, ale z drugiej, premiera — pierwsza odsłona gry z Ebelingiem w tytule. Nie wiem, ilu zmian w scenariuszu i kartach postaci to wymagało, ale mam do nich pewne uwagi. Chociaż po lekturze dobrze wiedziałem, jaki jest mój bohater i co mniej więcej będę robił, to miałem też pewne małe zagwozdki dotyczące relacji. W ogólnym odczuciu nie miałem problemu z określeniem: czy są one pozytywne, czy negatywne, ale już, jakie są ich „odcienie”, było w przypadku niektórych trudne do wyłapania. Czy to bardziej szacunek, czy ostrożna sympatia, czy już prawie spoufalanie się? Czy dany fragment karty, który postrzegam jako przyjacielską sprzeczkę, dla osoby po drugiej stronie nie będzie „bardzo ważną kłótnią”? Wydaje się, że najprostszy sposób na rozwiązanie tego to rozmowa z osobą, która ma grać tę drugą postać, ale… nie lubię tego robić, o ile nie jest wprost zalecane przez osoby prowadzące grę. Wydaje się to też szczególnie ryzykowne w przypadku kryminałów. Każde nieostrożne słowo to ryzyko na zdradzenie lub dowiedzenie się jakiejś tajemnicy, która powinna wyjść dopiero na grze. Ostatecznie przed larpem miałem trzy takie szybkie rozmowy (chociaż żadna nie została zainicjowana przeze mnie) i wszystkie pozytywnie wpłynęły na moją grę. Wolałbym jednak wiedzieć te rzeczy wcześniej. Wydaje mi się, że pomóc mogłyby albo szlify kart postaci, albo precyzyjna informacja na temat zasad kontaktu z innymi grającymi przed larpem i rozmawiania o relacjach lub fabule — wolno czy nie wolno? To zalecane czy odradzane przez twórczynie?

Druga uwaga dotyczy lokacji, w której toczyła się gra. Zabytkowy pociąg w Stacji Muzeum wyglądał świetnie i robił niesamowicie pozytywną robotę scenograficzną — tu nie ma żadnych zastrzeżeń. Muszę jednak powiedzieć, że zaskoczył mnie stosunkowo mały rozmiar oddanego do naszego użytku wagonu salonowego — trudno sobie wyobrazić, żeby poza sceną otwierającą i zamykającą grę, wszystkie osoby grające mogły (i chciały) się tam pomieścić. Nie pomogła również pogoda — upał uniemożliwiał nieprzerwaną grę wewnątrz wagonu. Duża część larpa (wydaje mi się, że jej większość) przeniosła się na peron. Czy wpłynęło to negatywnie na grę? Wręcz przeciwnie! Natomiast ode mnie wymagało powiedzenia sobie w pierwszej godzinie gry „ok, nie dam rady wytrzymać całego larpa wewnątrz tych świetnych przedziałów”. Przewodnik po grze nie precyzował jak wielkie będą to przestrzenie, a jedynie wymieniał, że do dyspozycji będą: wagon salonowy oraz peron. Wydaje mi się, że z zyskiem dla nastawienia grających mogłoby być szersze opisanie lokacji lub zamieszczenie zdjęć, kiedy już są dostępne po edycji przeprowadzonej w tym miejscu. Ja (i wiem, że nie tylko ja) przyjąłem przed larpem założenie, że większość mojej gry będzie toczyła się wewnątrz pociągu i w trakcie gry było mi trochę szkoda, kiedy zrozumiałem, że nie będzie to możliwe. Trochę paradoksalnie, uważam, że rozszerzenie przestrzeni gry na peron wpłynęło pozytywnie na larpa. Jednak wolałbym wiedzieć przed grą, że tak będzie, trochę inaczej budować swoje oczekiwania do lokacji, uniknąć tego małego rozczarowania, które mnie spotkało.

Wydaje mi się, że można podkreślić i koniecznie dodać jakie inne (bardzo fajne!) możliwości otwiera ta rozszerzona przestrzeń gry. A jest ich wiele! Obserwowanie z zewnątrz (przez okna) kto i z kim rozmawiał, kto kogo podsłuchuje, do którego przedziału zmierza, itd., a potem wykorzystywanie tego w grze, było świetną zabawą. Tak samo jak dyskretne zerkanie z przedziałów na peron, wołanie, machanie i wykorzystywanie możliwości, jakie dawał pociąg w połączeniu z peronem.

larp Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia, fot. Wehikuł Kasi, organizacja: Creatio ex Nihilo & Stowarzyszenie Topory

Co pokazała mi ta gra?

Na afterze po larpie padły dwa zdania o grze, które szczególnie zapadły mi w pamięć: „jaki to był fajny NORMALNY larp!” oraz „okazuje się, że można nie płacić milionów monet, nie poświęcać całego weekendu, nie robić intensywnych przygotowań, a jednak zagrać larpa, który daje wiele satysfakcji! Wolno to robić!”. Z oboma bardzo się zgadzam i mogę się pod nimi podpisać.

Oczywiście, fajnie jest grać larpy niezwykłe, pełne rozmachu, tworzyć lub uczestniczyć w eksperymentach i wielkich produkcjach, ale taki właśnie normalny i mocno klasyczny larp też potrafi zachwycić. Te kilka godzin gry i brak konieczności przygotowań oraz wielkich nakładów finansowych, to format, który jest mi chyba najbliższy. Właśnie takich gier chciałbym grać (i tworzyć) jak najwięcej! W przypadku „Śmierci w drodze do Wiednia” relacja pomiędzy kosztem udziału (350 zł) i potrzebnym zaangażowaniem do jakości i satysfakcji z gry była moim zdaniem więcej niż dobra!

„Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia” to również przykład udanego odświeżenia gry sprzed lat oraz złożenia klasycznego designu z nieoczywistym rozwiązaniem (tytułowa postać jako NPC). Mam nadzieję, że sukces tego larpa zachęci wiele osób do wszystkich trzech rzeczy: redesignowania gier, korzystania z klasycznych rozwiązań, ale również robienia larpów kryminalnych na strukturze, z której korzysta ta gra. Czekam!

Podsumowanie

Na koniec bardzo krótko: decyzja, żeby zagrać w larpa „Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia” okazała się świetna! Zagrałem coś, co dało mi mnóstwo satysfakcji. Gorąco polecam i trzymam kciuki za kolejne larpy z Ebelingiem w tytule. O ile tylko możliwości pozwolą, to na pewno chciałbym w przyszłości zagrać inną grę z tego cyklu. Komisarzu, do zobaczenia!

larp Ebeling: Śmierć w drodze do Wiednia, fot. Wehikuł Kasi, organizacja: Creatio ex Nihilo & Stowarzyszenie Topory